Q&A: Martin Gore of Depeche Mode by Marc Spitz June 7, 2011

Q&A: Martin Gore of Depeche Mode by Marc Spitz June 7, 2011

English / Polish


Depeche Mode remiksowali w czasach, kiedy MGMT bawili się jeszcze w piaskownicy, hip hop kojarzył się z  „Rapper’s Delight,” a Ministry grało muzykę dyskotekową. Dla tych elektronicznych rockmenów owe klubowe miksy na 12 calowych winylach, nagrane przez nich lub przez zaproszonych do zrobienia tego artystów ,  były zawsze ważną częścią ich twórczości. Ich pierwsza kolekcja nowych i klasycznych remiksów pojawiła się w 2004 roku. Płyta Remixes 2 wychodzi we wtorek i zawiera wariacje na temat starszych i współczesnych piosenek Depeche Mode autorstwa UNKLE, Dan the Automator, Jacques Lu Cont, Peter Bjorn and John, Mike Snow, jak też i byłych członków zespołu jak Vince Clarke (grający później w Yaz i Erasure) i Alan Wilder. W tym wywiadzie legendarny współzałożyciel grupy, Martin Gore, poruszy temat prawa weta, winyli (płyt, nie spodni)  i jakie są plany na przyszłość tego jednego z największych muzyków na świecie.

Marc Spitz: Będąc głównym autorem piosenek dla Depeche Mode, spędzasz w studio mnóstwo czasu na dopieszczaniem każdej piosenki. Czy idea remiksów nie jest z tym sprzeczna, bo przecież przewraca do góry nogami wszystko nad czym tak ciężko pracowałeś?

Martin Gore: Tak mocno było to związane z naszą działalnością praktycznie od jej początków, że już nawet o tym nie myślę. To nasza druga natura. Jedynym singlem, który wypuściliśmy bez żadnego remiksu, był nasz pierwszy  [“Dreaming of Me” z 1981 r. ]. Jeżeli nie podoba mi się co się dzieje z piosenką albo czuję, że niewiele z niej już zostało w remiksie, mamy pełną kontrolę i możemy odrzucić wszystko co nam się nie podoba. Ale w wielu przypadkach jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. .

Czy ludzie w ciemno podsyłają remiksy? Czy też zapraszacie muzyków, których cenicie do zremiksowania waszych piosenek?

Ludzie podsyłają piosenki z nadzieją na ich wydanie, ale my mamy również listę osób, które są dla nas interesujące. Z tej sporej grupy osób wybraliśmy razem z Mute [ich długoletnią wytwórnią] najlepsze prace.

Widziałeś powstanie kultury remiksu, aż do chwili gdy stała się już nieodzowna w hip-hopie. Czasem remiks staje się przebojem. Czy zdarzyło się Ci się, że czyjś remiks zmieniło jak odbierasz piosenkę?

Kiedy gramy na żywo często używamy tych elementów remiksów, które nam się podobają i w ten sposób powstają nowe wersje koncertowe.

Czy są jacyś fani Depeche Mode, którzy nie chcą, żeby mieszać w pewnych piosenkach? Czy kiedy zmieniacie coś w niemal świętych piosenkach jak “Blasphemous Rumours” lub “Enjoy the Silence,” czy docierają do was protesty fanów?

[Śmiech.] Nie wydaje mi się, ponieważ jeżeli ktoś jest tak nawiedzony, to chce mieć jak największą ilość wersji tej piosenki.  Są imprezy z muzyką Depeche Mode na całym świecie, gdzie ludzie słuchają przez całą noc naszej muzyki. Im więcej miksów im damy, tym bardziej interesujące będą te noce.

Pojawiła się także kolekcjonerska winylowa wersja tej kolekcji remiksów. Czy jesteś w tej kwestii purystą? Czy prawdziwy remiks klubowy musi być na 12 calowym winylu?

Moim zdaniem to ważne, że to wydawnictwo pojawiło się również na winylu. I dużo lepiej wygląda. Jestem z pokolenia winylu. Współczesne dzieciaki nie wiedzą za  dużo na ten temat. Czułem się taki podekscytowany, kiedy szedłem do sklepu z płytami, kupowałem płytę, trzymałem ją i czytałem wkładkę, oglądałem zdjęcia. Winyle nawet pachniały.

Tych zagorzałych fanów musiała zelektryzować myśl o ponownej współpracy z  Vince Clarke i Alan Wilder, którzy wsparli nową kolekcję swoimi remiksami (odpowiednio “Behind the Wheel” i “In Chains,” ). Jak do tego doszło?

Z żadnym z nich nie utrzymywaliśmy kontaktów. Pod koniec ostatniej trasy zapytałem Alana czy wystąpiłby z nami w londyńskim Royal Albert Hall i on zgodził się. Wtedy przyjechał do Ameryki na trasę i wydawało mi się to naturalne, żeby go o to zapytać. Od Vince’a jakieś 9 miesięcy temu dostałem niespodziewanie maila o treści „Chciałbym nagrać płytę techno. Jesteś zainteresowany współpracą?” Ta płyta już jest ukończona, musimy ją jeszcze zmiksować. Poproszenie go o nagranie remiksu, również było dla mnie raczej czymś naturalnym.

Jeżeli mówimy o Vince Clarke to tej jesieni minie 30 lat od wydania albumu  Speak and Spell. Ta kolekcja obejmuje cały ten okres. Czy zawarcie tego fragmentu waszej historii na płycie jest pomocne, by uwolnić się od tego i zabrać się do tworzenia nowej muzyki? Czy możemy spodziewać się wkrótce nowej płyty Depeche Mode?

Myślę, że to pewna epoka. To koniec naszej historii z EMI. Przy Sounds of the Universe podpisaliśmy kontrakt na jedną płytę i kolekcję remiksów. Po nich nie należymy do żadnej wytwórni.

Chcielibyście wydawać swoją muzykę niezależnie?

Nie wiem. Rozważaliśmy to, ale nie wiem ile lat nam zajmie [ukończenie płyty]. Kto wie jak wtedy będzie się rozpowszechniać muzykę . . .

Moglibyście wejść swoją muzyką bezpośrednio do ludzkich mózgów.

To chyba się nazywa praniem mózgu.

Polish

Depeche Mode were remixing when MGMT were toddlers, hip-hop meant “Rapper’s Delight,” and Ministry was a disco act. Whether self-created or deconstructed by a guest artist, over the course of a 30-year career, the electronic rockers have treated the 12-inch club mix as a valid art form. In 2004, they issued their first collection of new and classic remixes. Remixes 2 is out Tuesday, featuring vintage and current Mode material tweaked by UNKLE, Dan the Automator, Jacques Lu Cont, Peter Bjorn and John, and Mike Snow, as well as former members Vince Clarke (later of Yaz and Erasure) and Alan Wilder. Here, legendary co-founder Martin Gore discusses veto power, vinyl (records, not trousers), and what’s next for one of the world’s most massive musicians.

Marc Spitz:As Depeche Mode’s primary songwriter, you spend a lot of time in the studio trying to perfect each piece of music. Isn’t the idea of a remix antithetical to that, since it upsets everything you’ve worked so hard on?

Martin Gore: It’s been so much a part of our fabric from day one, I don’t even think about it anymore. It’s second nature. The only single we ever put out that didn’t have any kind of remix was our first [1981’s “Dreaming of Me”]. If I don’t like what’s being done or feel there isn’t enough of the song in there, we have total control; we can veto anything we don’t like. But a lot of times, we’re pleasantly surprised.

Do people submit remixes on spec? Or do you invite musicians you admire to remix your work?

People submit songs on spec, but we also get a list together of people who we’re interested in. Between [longtime label] Mute and us, we come up with quite a few people and we choose the best of the bunch.

You’ve watched remix culture grow, to the point that in hip-hop it’s now almost required. Sometimes the remix becomes the hit single. Does someone else’s mix ever change the way you feel about a song?

When we go out and play live, we often use parts of the remixes that we like and it becomes a new live version.

Are there Depeche Mode fans who don’t want some of these songs fussed with at all? When you change near-holy singles like “Blasphemous Rumours” or “Enjoy the Silence,” do fans ever protest?

[Laughs.] I don’t think so, because anyone who’s that obsessed would want as many versions of the song as they could possibly find. There are Depeche Mode parties around the world where people listen to our music all night long. The more remixes we can give them, the more interesting those nights have got to be.

There’s a vinyl box-set version of this remix collection as well. Are you a purist about that? Does a true club remix have to be on a 12-inch vinyl?

I think it’s really important that vinyl is available. And it looks much better. I come from that generation. Kids today don’t know that much about vinyl. It was so exciting to go to the record shop and buy a piece of vinyl and hold it, read the liner notes, look at the pictures. Even the smell of the vinyl.

Those obsessive fans must be excited by the idea of reunions with Vince Clarke and Alan Wilder, who contribute remixes to this new collection (“Behind the Wheel” and “In Chains,” respectively). How did that come about?

We weren’t in touch with either of them. Toward the end of the last tour I asked Alan if he would come onstage at London’s Royal Albert Hall and he agreed. Then he came on tour in America. It seemed natural to ask him. With Vince, I got an e-mail from him out of the blue about nine months ago saying, “I’m thinking of making a techno album. Are you interested in collaborating?” That’s finished now, but we need to mix it. It was natural to ask him to do a remix as well.

Speaking of Vince Clarke, this fall will be 30 years since Speak and Spell. This collection spans that entire period. Does it help to put a period on it and free you up to write new music? Can we expect another Depeche Mode album soon?

I suppose there’s a period. It’s the end of our EMI period. With Sounds of the Universe we only signed for one album and a remix collection. After this we don’t have a label.

Would you release music independently?

I don’t know. We’ve talked about it, but I don’t know how many years it will take [to finish the album]. Who knows how music will be distributed then . . .

You might be able to release it directly into people’s brains.

I think that’s called brainwashing.

Dodaj komentarz